I niestety coś mi mówi, że to na tyle lata w tym roku. Szkoda, ale trzeba tu się cieszyć z każdego słonecznego dnia. No, chyba, że wydarzy się cud, jak 8 lat temu, lipiec i sierpień były bardzo gorące i suche. Trzymam kciuki i mam nadzieję . Może jeszcze kilka pogodnych dni, truskawki zaczynają dojrzewać, a obrodziły w tym roku cudnie. Nie tylko one korzystają ze słońca, wszystko pięknie rośnie i kwitnie jak gdyby wiedziało, że nie ma na to zbyt wiele czasu.
Ostatnio często pisałyście o pięknych akacjach, które u was właśnie zakwitły i
pachną niebiańsko. Ja też za nimi zatęskniłam. Nie tymi z sklepów
ogrodniczych, ale tymi rosnącymi dziko. Próbowałam w ubiegłym roku,
przywiozłam w walizce sadzonki, jedna długo dawała nadzieję, ale po
dwóch miesiącach padła. Rodzice, którzy odwiedzili nas wczesną wiosną
przywieźli nasiona, takie zebrane z tych dziko rosnących. Siałam dwa
razy i nic, aż wreszcie mnie olśniło - lepiej późno niż wcale.
Poszukałam porad w internecie. I wyobraźcie sobie, że w jakimś poradniku
dla pszczelarzy napisano coś, co wprowadziło mnie w osłupienie. "Nasiona zalać wrzątkiem, pozostawić do czasu kiedy napęcznieją a
następnie każde nasionko naciąć nożem lub żyletką." Zrobiłam tak nie
wierząc w sukces, i co, efekt jest następujący:
I
nie przeraża mnie to, że sadzonki z nasion po raz pierwszy zakwitają po
7 latach, ale jeśli czegoś naprawdę się chce warto poczekać.
Mam nadzieje, ze doczekam się takiego cuda...
![]() | |||||||
Zdjęcie zapożyczone z Google. |
Pogodnych dni i radości,
Mama.